poniedziałek, listopada 14, 2011

Sporo do nadrobienia!


Witam witam : *
Na wstępie chciałabym Was przeprosić, że nieco się obijam na tym blogu : ).
Trochę się wydarzyło, niestety nie tyle ile bym chciała. Prawda jest taka, że dni robocze zazwyczaj spędzam w domu nic-nie-robiąc. Na szczęście w weekendy jest inaczej : ). Nie opisałam poprzedniego, więc przygotujcie się, bo ten post będzie bardzo długi (ale oczywiście postaram się nie zanudzać). Enjoy!

Poprzedni piątek - 11/4/2011:
Pojechałam do nowego domu Niny (Rok w Kansas). Jest zachwycona nową rodziną i domem, ale wcale jej się nie dziwię : ). Zaprosiła mnie do siebie również dlatego, że jej szkoła miała mecz piłki nożnej, który jak uważam jest ciekawszy niż futbol amerykański. Poznałam jej siostrę, jej przyjaciółkę i trochę innych ludzi. Bardzo żałuję, że nie mieszkam w większym mieście. Ci ludzie wyglądają prawie normalnie i już kolejny atrakcyjny chłopak z tej szkoły mówi mi, że jestem jego dziewczyną. Hahahaha. Słodkie, szkoda, że miał kolczyki -.-. Mimo wszystko na pożegnanie dałam mu buzi w policzek, co jest najbardziej normalną rzeczą w Europie. Tutaj nikt się tak nie wita, ani żegna, więc było to nieco kontrowersyjne, jeśli poznałam tego chłopca godzinę wcześniej i wszyscy zrobili "łaaaał".

Po meczu pojechałyśmy do McDonalda na gorącą czekoladę, bo zmarzłyśmy na meczu. Pracuje tam jeden okropnie bżydki chłopak, z którym mam matematykę (HEHE niemamgowznajomychwięctegonieprzetłumaczy + nawszelkiwypadeknapisałamzbłędem : )) i po tym jak zobaczył mnie z innymi trzema ładnymi koleżankami nie pozwolił mi o tym zapomnieć w poniedziałek w szkole.

P.S.
Jestem w połowie tego posta, ale właśnie mi się przypomniało, że widziałam pierwsze Audi w Stanach w ten piątek. Niemieckie auta są tu bardzo rzadkim widokiem, zwłaszcza jak mieszkam na wsi, ale zawsze ich wypatruję. Najlepsze jest to, że miał je siedemnasto-letni sąsiad Niny, który ma cudowny głos i jest bardzo miły. Ścigałyśmy się (ja, Nina, jej siostra i jej przyjaciółka) z nim (i bratem Niny), ale oczywiście Audi wygrało : ).

Poprzednia sobota - 11/5/2011:
Odwiedziłam fryzjera, na szczęście nie widać wielkiej różnicy. Kupiłam śliczną zimową czapkę!

Poprzednia niedziela - 11/6/2011:
Po południu pojechałam do Topeki, ponieważ ja i moje koleżanki z wymiany sprzedawałyśmy girl scout cookies, czyli ciasteczka harcerek. Są niezmiernie smaczne i uzbierałyśmy około 280$. Każda z nas mogła w tym tygodniu zrobić zamówienia w szkole/ na osiedlu itp. Finally (tutaj ciekawostka o mnie: uwielbiam to słowo, ponieważ ZAWSZE tak mówią na Eurowizji, którą kocham; np. "and finally 12 points go to... Azerbaijaaan!!!" - jak to było w tym roku, mimo że Azerbejdżan w Europie nie jest) z mojej szkoły zebrałam zamówienia na 180$ więc przyzwoicie. Inne "harcerki" (HAHAHAHA napisałabym brzydsze słowo, ale nie będę tu pokazywać się z niekulturalnej strony) chyba w ogóle nie sprzedawały tych ciasteczek. Ja uważam to za zabawę i potem też będę miała tańszą wycieczkę do Kolorado (na wiosenną przerwę) i to jest plus tego całego "przedsięwzięcia".

W przerwie, którą dostałyśmy z Niną, ponieważ było nas za dużo przy stoisku, poszłyśmy przejść się i zahaczyłyśmy o second hand. Kupiłam bransoletkę i dostałam ataku śmiechu, kiedy znalazłam czarną bluzę z Adidasa za 12$.

Czas na zdjęcia:
+ Polecam nacisnąć na jedno zdjęcie, lepiej się tak ogląda!

Nasze "stoisko", godzina 2 po południu.

mniam


O jaka tu jestem podobna do mojej babci z Chin.


SOLARA 

Amerykańska ulica.

Wąsy z automatu + jest MOVEMBER, więc się nie golimy!



W aucie, czekając na Nicole. Mam nadzieję, że nikt nie zapomina jak wyglądam : )
 (chociaż może nie pamiętacie już jaki mam głos hahaha).

Poniedziałek, wtorek, środa, czwartek:
Najgorszy tydzień z mojego całego pobytu. W poniedziałek minęły równe trzy miesiące Kasiuni w Stanach, może to jakieś symboliczne, może po prostu zaczęłam tęsknić i byłam smutna. Na szczęście już jest lepiej.

Piątek:
MAKE A WISH!
Po beznadziejnie nudnym tygodniu czas na dobry weekend!
Pojechałyśmy z Niną do kina. I tutaj amerykańska ciekawostka: Kino jest bardzo drogie. Za bilet zapłaciłam 9.50$, a za zestaw: 2 duże napoje i duży popcorn 17.50$. Chyba z tego też powodu mało osób tam chodzi. Tzn. nie jakoś strasznie mało, ale na pewno mniej niż w Polsze.

Zostałam u Niny na noc, ponieważ czekała nas wycieczka.

Sobota:
W planach mieliśmy zobaczyć: muzeum militarne (czy coś takiego), miejsce urodzenia Eisenhower'a - amerykańskiego prezydenta z Kansas i fabrykę czekolady. Prawda jest taka, że oprócz muzeum, w którym byłam maksymalnie 20 minut nie zobaczyliśmy nic innego poza sklepami z pamiątkami. Dom Eisenhower'a był zamknięty <?>, za muzeum było trzeba dodatkowo płacić. Fabryka czekolady, dla której głównie pojechałam, okazała się sklepem z czekoladowymi wyrobami. Oczywiście wydałam "trochę" pieniędzy, które miałam zamiar oszczędzać, bo wydaję tutaj nieco więcej niż powinnam, ale to wina jedzenia, które muszę codziennie kupować w szkole.

Wróciliśmy wieczorem. Mimo rozczarowania i tak byłam zadowolona.

Zdjęcia, zdjęcia, zdjęcia:











WE CAN DO IT

ni mom szyi.
"I LOVE CHOCOLATE"








Kupiłam 5 serduszek walentynkowych z nadzieją, że do lutego będę miała komu je sprezentować : ) Jedno wygląda jak piłka do baseballu, może akurat się przyda. Jeśli nie, sama je zjem oglądając jakieś głupie filmy o miłości.

Niedziela:
Nie spodziewałam się, że w listopadzie będę mogła siedzieć w gorącym słońcu na tarasie i czytać moją szkolną lekturę "Dziennik Bridget Jones: W Pogoni Za Rozumem". Hahahaha mało ambitnie jak na szkołę, ale możemy sami wybierać sobie książki, więc czemu nie jedna z moich ulubionych?


Tak to wszystko wygląda, mam nadzieję, że się spodobało (chyba już o tym wspominałam na początku). Postaram się pisać częściej, żebyście "na raz" nie musieli bardo dużo czytać (bo niektórych długość przeraża).

Prawie bym zapomniała, co Wam ostatnio obiecałam. Tym zdjęciem odnawiam listę Rzeczy, Których W Polsze Nie Ma.

Najlepsze, które do tej pory jadłam.

+ Dziękuję wszystkim, którzy mnie pozdrawiają przez moich rodziców i nawzajem! : )


P.S.
Właśnie udostępniłam możliwość pisania komentarzy dla osób niezalogowanych. Hahaha nawet nie wiedziałam, że mam to wyłączone.

1 komentarz:

  1. Ja lubię to czytać bez względu na to jakie jest długie :D Powodzenia w Kansas :)

    OdpowiedzUsuń

Cosmopolitan Cocktail