niedziela, stycznia 22, 2012

Kansas City &&& The Kills!!!



No witam witam!

Parę godzin temu wróciłam z Kansas City, do którego pojechałam z Nicole, Ryan i Niną w sobotę rano. To duże miasto, niecałe 1,5 godziny drogi od Topeki. Celami tej podróży były: koncert Killsów, zakupy i spotkanie się z pewną osobą. Szczerze Wam powiem, to był jeden z najlepszych weekendów jakie do tej pory miałam. No ale to oczywiste, czekałam na koncert Killsów już parę lat, w sumie to trochę mi się znudzili, ale jak zobaczyłam jak wchodzą na scenę darłam się jak oszalała. Byłam tak blisko! Jakieś 10 metrów od Jamiego Hinca, trochę dalej od Alice Mosshart. Kocham ich, naprawdę ich kocham. W końcu po Alice mam na trzeci imię Alicja. No i jeszcze tej Glass, z Crystal Castles i tej z Krainy Czarów. Miała różowe włosy i wyglądała jeszcze piękniej niż na zdjęciach. Wiecie co jest śmieszne? Parę dni przed koncertem przerobiłam jedno ze swoich zdjęć, a mianowicie pomalowałam moje włosy na różowo (chociaż niektórzy uważają, że są bardziej rude), tak więc to jakaś telepatia normalnie!



Przede mną stały średnio jakieś 3 osoby, ale miałam dobry widok, najlepsze piosenki nagrałam. Miejsce, w którym odbył się koncert nazywa się Midland, wyglądało to bardziej jak teatr. Bardzo ładnie, elegancko, w miarę czyste łazienki z papierem. Większość ludzi to były osoby starsze (30 lat), widziałam też parę hipsterów (ŁAAAAŁ pierwszy raz w USA). Niektórzy śmierdzieli, trochę dalej palili zielsko, więc kolejny nieprzyjemny zapach. Ale było cudownie! Wstawiam moją ulubioną piosenkę, wszystkich filmików jest za dużo. Możecie za to zobaczyć je na moim kanale na youtube KLIK.



Jak już wspomniałam w planach były też zakupy. W sobotę centrum handlowe na świerzym powietrzu LEGENDS, dzień później PLAZA. Tak naprawdę to były moje może trzecie większe zakupy, a i tak nie kupiłam aż tak dużo. W sumie to nic mi się nie podoba w tych sklepach. I mają dużo ubrań beznadziejnej jakości. Polubiłam sklep Forever 21, odwiedziłam też w końcu H&M. Znalazłam bardzo śmieszne okulary, które właśnie mam na głowie. Takie same ma Snooki, moja życiowa inspiracja jeśli chodzi o ubrania i dodatki ♥♥♥!!!!!1



Znalazłam też śliczną sukienkę, chyba ubiorę ją na bal (za tydzień), ale nie wiem czy nie jest za krótka. Nie szkodzi, moje motto na ten wieczór to „slatytap" wymyślone przez mojego starszego braciszka. Fonetycznie i lepiej nie będę tłumaczyć :).

Tak wygląda Kansas City nocą:

miasto widmo 

Czas na zdjęcia:


Hotel & VV














hahahhaha

Stiosko emenemsów w Walmarcie.

Dział Oreo. Po powiększeniu widać wszystkie smaki.

Zakupy
 Na lunch (śniadanie w moim przypadku) poszłyśmy do Cheescake Factory:




Oczywiście serniki amerykańskie nie smakują jak serniki. Mimo wszystko były baaaaardzo dobre i zapychające.

To tyle na dzisiaj miśki. Polecam filmiki i trzymajcie się dobrze, wracam za 4 miesiące i 4 dni jeśli nie zmienię daty mojego wylotu. A potem oczywiście wixa!
xoxo



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cosmopolitan Cocktail