czwartek, stycznia 05, 2012

Sylwester




Witam witam, dzisiaj zaczynamy rapersko, ale tylko dlatego, że to o moim kochanym miasteczku.

Po pierwsze chcę Wam powiedzieć, że zaczynam pisać o 17 i siedzę na werandzie. Jest cieplutko! Mam na sobie dresik (przebrałam się po szkole oczywiście), podkoszulkę i bluzę. Cudowny styczeń ♥.

Teraz odpowiem na pytania z komentarzy pod ostatnim postem.
Na święta dostałam: gift karty (Victoria's Secret, McDonald's <!> i zwykłą MasterCard), zestaw kosmetyczek, kosmetyki do włosów, kosmetyczka z OPI z 4 lakierami w środku, prostownica, lokówka, kapcie, piżamka (zazwyczaj wszystkie dzieci to dostają), zestaw kosmetyków do włosów, poduszko-maskotka (to może dziwnie brzmi, ale jest popularne i fajne) słoń, a nic im nie mówiłam, że sama mam w domu ogromnego słonia - intuicja?, bransoletka,  kubek termiczny i jeszcze trochę takich świątecznych pierdół (ale je dostałam tydzień przed świętami, u babci).
Ja kupiłam: tacie - koc polarowy z ulubioną drużyną (Kansas State), mamie - piżamę z dedykacją, siostrze - łańcuszek z Justinem Bieberem i zestaw cienkopisów, młodszemu bracie - zestaw małego iluzjonisty, starszemu bracie - retro plakat na takiej puszce, który specjalnie wygląda na zniszczony z napisem "Beer helping ugly people have sex since 1862"  i zwykły "College! When leaders of tomorrow are the drunks of today!". Dodatkowo moi rodzice wysłali mi w paczce czekoladki dla całej rodziny w ciekawych kształtach i strasznie im się to podobało: tata - seksowna mikołajka, mama - seksowny mikołaj, Ryan - komplet "baby" z kołyską, smoczkiem itp., McGwyre - telefon komórkowy, Mike - zestaw narzędzi, a dla mnie aparat, który pokazałam w poprzednim poście.
Prezentów było mnóstwo, a m.in. : telewizory, w tym jeden 3D dla ośmiolatka, ipody i akcesoria do nich, ubrania, rzeczy z drużyną (tak jak ten polar na przykład), kosmetyki i dużo innych.


Sylwester w Rossville... hmm najgorszy sylwester mojego życia. Nie poszłam na żadną imprezę, ponieważ oni tego za bardzo nie obchodzą! Taki dzień uważam za jeden z najważniejszych w roku, nie chodzi tylko o zabawę, to po prostu przejście do zupełnie nowego roku i taki czas POWINNO się spędzić specjalnie. Ja natomiast zostałam w domu. Chwilę przed 17 zaczęłam rozmawiać z rodzicami, żeby powitać z nimi Nowy Rok i było mi smutno. Po jakichś 15 minutach zadzwoniły moje przyjaciółki z zanikającym zasięgiem, ale były strasznie słodkie i powiedziały mi, że mnie kochają, więc już momentalnie się rozpłakałam. Tak popłakałam sobie jakiś czas kontynuując rozmowę z padres i miałam okazję nawet usłyszeć babcię przez telefon ;D. Potem usłyszałam petardy, więc od razu humor mi się poprawił. Chyba po tacie mam takie ciągoty do fajerwerków i w ogóle ognia :). Bawiłam się nimi z moim młodszym bratem i kuzynami (dziewczynka Maddie - 10 lat i chłopiec Kaine - 9 lat) i było coraz lepiej więc miałam jeszcze nadzieję na spędzenie północy tak jak to robić się powinno. Po wspólnym oglądaniu filmów 3D zostałam w pokoju i nie spodziewałam się, że jak pójdę na górę przed 12 wszyscy będą już spać. Tak więc o północy wyszłam na dwór, oczywiście w szortach, bo pogoda na takie rzeczy pozwala i bardzo żałuję, że nie wzięłam ze sobą aparatu, żeby nakręcić Wam film, ponieważ nie widziałam ŻADNYCH fajerwerków! ŻADNYCH, to jest po prostu chore. No i znowu chciało mi się płakać. Na szczęście o 2 moja przyjaciółka Sonia wróciła z imprezy, więc miałam z kim rozmawiać przez jakiś czas :). No i jeszcze kontaktowałyśmy się i łączyłyśmy się w bólu z Niną, która była w Arizonie w tym czasie. Żałuję, że przegapiłam Ball Drop (naciśnijcie i sami zobaczcie), ale to przez te różnice czasowe. Mimo wszystko trzeba żyć dalej. Moi drodzy zostało mi niecałe 6 miesięcy do powrotu i to jest jeden z najszczęśliwszych faktów. A sylwestra na pewno odrobię ;)






hipsta hipstaa

nieskończoność



Rodzice zawalili, bo zamiast Dwójki zobaczyłam Polsat. 
Dzielnia 


I jeszcze film z nieudanymi zimnymi ogniami, ale i tak go lubię.



Znalazłam dzisiaj jeszcze jedno świąteczne zdjęcie na facebooku, a mianowicie kartony po prezentach, a jak wszyscy dobrze wiemy na takie rzeczy trzeba uważać, żeby nie popełnić tego samego błędu jak Hanka.




Dla uważnych czytelników! Pamiętacie jak niedawno napisałam o niespodziance? Przyszła parę dni temu, jestem podniecona niczym kot przemierzający Wszechświat na keybordzie.



!!!


Zacytuję teraz mojego kolegę Marcina J., bo to mi się ostatnio spodobało: "I z tym szokującym akcentem kończymy naszą dzisiejsza rozmowę", w tym przypadku z nikim nie rozmawiam, ale to nie szkodzi, wszyscy wiemy o co chodzi.

Taki mały rym przypomniał mi, że miałam Was poinformować, że w końcu zmieniłam to kreatywne pisanie na ceramikę.  A do wczoraj byłam jedyną dziewczyną w grupie 15 chłopców i nauczyciela mężczyzny na wideo produkcji, ale teraz doszła jeszcze jedna, na szczęście ją lubię.

xoxo

2 komentarze:

  1. Haha,
    jestem podniecona niczym kot przemierzający Wszechświat na keybordzie.- twoje porównania mnie rozwalają :)
    To fajne prezenty dostałaś
    Pisz częściej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. nagrywaj więcej filmików :))

    OdpowiedzUsuń

Cosmopolitan Cocktail