czwartek, stycznia 12, 2012



No witam witam!
Zaczynam pisać nocą w środę, ale wiem, że dzisiaj nie skończę. Tak naprawdę średni post zajmuje mi jakąś godzinę, a nie chcę codziennie chodzić spać po dwunastej (to było jedno z moich postanowień noworocznych, ale tak jak inne oczywiście nie skutkuje).

Jak na razie nic wielce ciekawego się nie wydarzyło. Dzisiaj w szkole do godziny 13 nie było przy najmniej połowy osób z powodu wycieczki FFA. Jest to jeden ze szkolnych klubów, ten oznacza Future Farmers of America, czyli jak można się domyślić nie znając tego języka  Przyszli Farmerzy Ameryki ;]. Oprócz tego w środę miałam pierwsze spotkanie z trenerem softballu. Treningi zaczynamy dopiero na wiosnę, ale dostałyśmy już plan ćwiczeń przygotowawczych na 8 tygdoni . Hmm pierwsze ćwiczenia w piątek na szczęście po lekcjach. Ale za miesiąc lub dwa to się zmieni i do szkoły w poniedziałki, środy i piątki będę chodzić o 7.

Jedna z sześciu stron z ćwiczeniami jakie muszę wykonywać! 

Po niecałych dwóch tygodniach szkoły bardzo polubiłam moją biologię. Nie dość, że moja dwudziestoosobowa (czyli maksimum) grupa jest miła to jeszcze nauczycielka świetnie uczy. Do wszystkiego daje nam skojarzenia, żeby łatwiej się zapamiętywało.

Skoro mowa już o tygodniach, to tak teraz patrzę na pobyt tutaj. Na przykład za półtorej tygodnia koncert Kills'ów *, za dwa pierwszy odcinek 6 sezonu brytyjskich Skinsów, a dwa dni po tym Winter Semi-Formal Dance, czyli Zimowy Pół Formalny Bal. HEH ciekawe czy ktoś mnie zaprosi (bo można iść w parach), w co raczej wątpię, ponieważ muszę to przyznać, ale nie mam powodzenia w Rossville. Bardzo mnie ten fakt smuci, ale przyjadę do Katowic i nadrobię ten bez-męsko-spędzony czas. Tzn. nie tak, że kompletnie nikomu się nie podobam, ale zazwyczaj są to osoby, którymi ja nie jestem zainteresowana jak np. dziwni kowboje lub piszący-dla-mnie-wiersze-czarnoskórzy-dwudziestolatkowie. Oczywiście nie jestem rasistką, chociaż po poprzednim zdaniu ktoś tak może wywnioskować. W sumie to jeden z bardziej atrakcyjnych chłopców w szkole jest czarny, ale cały urok tkwi w tym, że z twarzy wcale nie wygląda jak Afroamerykanin. Dziwne, ale kto nie lubi niecodziennych rzeczy?

* może i Kansas nie jest za bardzo rozrywkowym stanem, ale co jakiś czas "gwiazdy" tu przylatują. Żałuję, że nie pojechałam na Jay-Z i Kanye'go West'a oraz Florence + The Machine (i jeszcze były z nią inne zespoły jak np. Two Door Cinema Club), ale za późno zabrałam się za bilety. Co jakiś czas sprawdzam co się ma wydarzyć w bliższej przyszłości i znalazłam już Radiohead w marcu, Neon Indian i Friends (tego nie znam) w pierwszym tygodniu kwietnia, a 10 dni później The Naked and Famous. Najtrudniejszą sprawą jest znalezienie kogoś kto chciałby na mniej więcej wszystko ze mną iść.

Zaczynam się rozkręcać, ale robi się późno. Dla Was w czytaniu nie robi to różnicy, ale tylko informuję, że kontynuować będę jutro.


I tak jak napisałam jest już czwartek.

Godzinę temu wróciłam z biblioteki, ponieważ było tam spotkanie o historii Rossville, a jeśli je streszczę na jedną stronę a4 to mój słodki nauczyciel da mi dodatkowe punkty. Oczywiście nie tylko mnie, było tam też parę osób w moim wieku, chociaż głównie babcie i dziadki. Co do tego nauczyciela, to wiem, że będę za nim tęsknić. Jest taki śmieszny. Dzisiaj np. spytałam się go po zakończeniu zadania, czy mogę słuchać muzyki, on odpowiedział, że to cudownie! A po chwili krzyknął "WHAAAAT?! Are you getting married? That's because you want to stay in America for all your life!" czyli mniej więcej "Cooo?! Wychodzisz za mąż? Pewnie dlatego, że chcesz zostać w Ameryce na zawsze!" potem jeszcze mi pogratulował i spytał się jak się nazywa ten "szczęśliwiec". Żeby było śmieszniej odpowiedziałam Travis, czyli jego imię, ale on dodał nazwisko jednego chłopaka z naszej szkoły. Poprawiłam go, że chodzi o niego i śmiał się, bo jedną żonę już ma. Żartował też, że mi to nie robi różnicy, bo pewnie w każdym kraju mam chłopaka lub męża. Na prawdę z amerykańską grupą pedagogiczną można mieć świetny kontakt. Gorzej trochę z uczniami, ale cóż. W szkole mam mało bliższych znajomych. Na samym początku wszyscy byli bardzo mną zainteresowani, po miesiącu temperatura spadła. Nie jest źle, ale jednak brakuje mi Polaków. Życzliwości i wszystkich innych rzeczy, nawet takich jak organizacji spontanicznych spotkań. Tak jak już kiedyś pisałam, moje obecne życie towarzyskie jest zupełnie inne. Jeśli takie życie można w ogóle nazwać "towarzyskim".

Apropos towarzystwa, to w poprzedni weekend były u mnie niektóre dziewczyny z wymiany, ponieważ miałyśmy spotkanie girls scaut. Zapłaciłam też pierwszą wpłatę za wycieczkę w marcu do Kolorado! Cieszę się, że spędzę tydzień w pięknych miejscach z super ludźmi!

Ostatnio przyszła do mnie brakująca połowa portfelowych zdjęć, które zamówiła ho ho dawno temu. Mimo wszystko zrobiłam Wam ich dwa zdjęcia. Bo jak dla mnie to jest szokujące co określenie "portfelowe" oznacza w USA.

Podoba mi się ta "lekka pogarda".




Jak widzicie jedno takie zdjęcie jest prawie wielkości mojej gimnazjalnej legitymacji.

No, to tyle na dzisiaj. jest dopiero 21 więc mam czas żeby po myciu obejrzeć film! Na dzisiaj wybrałam "Kobiety na skraju załamania nerwowego" Almodovara. Już to kiedyś widziałam, ale zapomniałam, a po za tym postanowiłam obejrzeć wszystkie filmy tego reżysera (jak i wielu innych zresztą, dobrze że jestem młoda, bo mam na to czas jeszcze w przyszłości). Jutro ćwiczenia, jestem na nie pozytywnie nastawiona. Oby przyniosły widoczne skutki w mojej figurze, bo nie wyobrażam sobie TAK wrócić do Polski. 

xoxo


1 komentarz:

  1. te zdjecia sa gigantyczne!:)
    a co do wycieczki - ja jestem wlasnie w kolorado. gdzie sie wybierasz i na ile?:)

    OdpowiedzUsuń

Cosmopolitan Cocktail