HAHAHAHAHAHAHA
W tym tygodniu nie wydarzyło się nic szczególnego. W szkole idzie mi dobrze, chociaż nie znam do końca moim wszystkich ocen. Jutro spytam się o moje konto internetowe, żeby mogła sobie je sprawdzać.
Miałam dzisiaj jechać na festiwal renesansu, więc wstałam o 6, bo o 8 miałam być w Topece i okazało się (jak już dojechałyśmy na miejsce z Nicole), że odwołali cały ten wyjazd z powodu za małej liczby chętnych. W sumie trochę się tego obawiałam, bo wszyscy z wymiany, których się pytałam powiedzieli, że nie jadą. No cóż, może jeszcze kiedyś będę miała okazję coś takiego zobaczyć. Tak więc weekend spędziłam w domu rozmawiając ze znajomymi : ), wieczorem w niedzielę pojechaliśmy tylko na kolację do domu babci.
We wtorek prowadziłam lekcję polskiego dla trzech grup z hiszpańskiego. Trochę żałuję, że tego nie nagrałam, ale cały czas się śmiałam. To było strasznie śmiesznie. Nauczyłam ich jakiś podstawowych zwrotów, alfabetu i powiedziałam im trochę o Polsce i Katowicach.
W piątek będziemy mieć jeden z najważniejszych meczy futbolu, z miasteczkiem Silver Lake, nieco większym i pokłóconym z naszym. Jeżeli przegramy, to będzie jedyny mecz tego sezonu bez wygranej. Ale możliwe, że tak się stanie, bo w ten piątek bardzo dobry zawodnik skręcił kostkę i nie może grać.
Są tu tak porywiste wiatry (ok.30 km/h), że źle mi się chodzi i zleciały mi telefony i książka ze stołu. Widziałam też coś w rodzaju tornado, ale to był tylko kurz wirujący w powietrzu z daleka.
Tak właśnie czasami wygląda mój tydzień, bez żadnego pośpiechu.
Pozdrawiam
P.S.
Zapomniałabym o filmie!!!!
Fasolki wszystkich smaków:
http://www.youtube.com/watch?v=pw9Pr4dnH2A
za każdym razem dosłuchuję się nowych rzeczy, np. że jeden z amerykanów powtórzył po Ninie "o mój boże" : ) hahahahahahahaha
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz