poniedziałek, sierpnia 15, 2011


let's pretend that ur lady gaga &&& hipster.
Właśnie mija tydzień mojego pobytu tutaj. Poznałam już trochę ludzi, dziewczyny w moim wieku były bardzo dziwne. Koledzy Mike są LEPSIEJSI, ale oni właśnie skończyli szkołę, więc rzadko będę ich widywać. Odnoszę wrażenie, że wszysycy tu rozmaiwają o sporcie i o tym głupim bejsbolu. Byłam na jednym meczu (tyle, że softballu) i myślałam, że umrę z nudów. Muszę poczytać na wikipedii jak w to grać, bo wiem, że mnie to czeka. Widziałam też układ cheerleaderek i  muszę przyznać, że nie napracowały się za bardzo nad choreografią. Nie ma żadnych trudnych wygibasów i wyrzutów w powietrze, więc spokojnie mogę stać się jedną z nich i nie mieć najmniejszych problemów z krokami. W tym tygodniu poznałam też inną Polkę z wymiany - Ninę, która mieszka w Topece (czyli niedaleko i w mieście ♥). No właśnie miasta i jedzenia na razie najbardziej mi brakuje. Z bliskimi rozmawiam na Skype i nie odczuwam tęsknoty. Moje teraźniejsze położenie jest dla mnie tragiczne, ale może z czasem się przyzwyczaję. W Polsze, jeżeli miałam ochotę na np. jogurt to po prostu wychodziłam z domu, szłam pięć minut i dostawałam to co chciałam. Tutaj do sklepu mam 5 kilometrów, zero autobusów, brak prawa jazdy + drogę ułożoną z kamieni, która ciągnie się w nieskończoność, więc nie ma mowy na spacerek. Może spróbuję pojechać tam melexem, który stoi pod moim oknem, ale boję się, że bateria wyczerpie mi się gdzieś w połowie tej prawie polnej drogi i wtedy chyba się rozpłaczę. Odstawiam ten głupi pomysł na czas kiedy będę bardzo zdesperowana.

Od piątku mamy tu FESTIWAL KUKURYDZY ♥. Można ją jeść za darmo ( i arbuza też) i brać udział w konkursach typu "kto najdalej wypluje kawałek kukurydzy" albo "kto najszybciej zje kukurydzę". Można było też kupić ubrania z napisami: TALL CORN FESTIVAL, ROSSVILLE, DAGS, BULLDAWGS albo KANSAS STATE czyli w stylu jaki tu obecnie panuje. Czuję się hipsterem nosząc dopasowaną koszulkę, spódniczkę, torebkę i buty, które nie są obrzydliwymi nikami sportowymi (czyli np. mokasyny albo espadryle), co w Kato jest normalne. Koniec głupich porównań, muszę się przyzwyczaić do życia na wsi.

Dzisiaj z moją rodziną (CAŁĄ RODZINĄ) pojechaliśmy do aquaparku do Kansas City. Strasznie chciało mi się śmiać, jak wyszliśmy z auta i zobaczyłam ile rzeczy oni ze sobą wzięli. Trzy lodówki przenośne, w których znajdowały się szynki i pieczona wołowina, jakieś owoce (arbuz i melon, kórych i tak nie lubię) i mnóstwo picia. Oprócz tego wielki karton, a w nim 36 opakowań małych różnych czipsów. Zgrzewka dietetycznej coli,  torba z naczyniami jednorazowego użytku i "chleb" czyli po prostu tosty na zimno. Mike spytał się host mum slaczego nie wzięła ze sobą stolika i wtedy już nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Powiedziałam im, że to jest jedzenie jak na wyjazd tygodniowy dla Polaków. Wszystkie rodziny, które były na basenie miały taki bagaż. W wodzie zagadał mnie jakiś chłopak z Oklahomy o imieniu Sky (czyli niebo, oh jakie romantyczne), ale potem sobie od niego poszłam i po jakieś godzinie przerwał mi moją lekturę Vogue i słuchanie muzyki (której nikt tu nie zna) i powiedział, że miło mu było mnie poznać i że on już idzie PAPA a w ręce miał karteczkę, co oznaczało, że mam mu podać swoją dłoń w geście pożegnania. Potem otworzyłam tą karteczkę i mam teraz jego numer, ale i tak do niego nie napiszę/zadzwonię HAHAHA. Na razie nie mam nawet telefonu amerykańskiego, ale kupię sobie jak moja karta do mnie przyjdzie. Moja karta płatnicza polska nie działa mi tu, ponieważ nie aktywowałam jej w Polsze, a żeby zrobić to tutaj musiałbym jechać do Nowego Jorku, bo tam tylko jest bank (i bankomaty) UniCredit, a w innym nie da się tego zrobić. Przynajmniej po powrocie do Polski będę miała ładną kartę z flagą amerykańską. Tutaj ludzie mają obsesję na punkcie swojej flagi. Gwiazdki i paski lub czerwony, niebieski i biały jest tu wszędzie! Postanowiłam, że będę  robić zdjęcia rzeczy "reklamujących: (hahha) USA.

Teraz pokażę Wam mnie i moją słodką siostrzyczkę Ryan:
nie wyglądam najkorzystniej na tym zdjęciu, ale tutaj ważna jesr Ryan

ubrała moje mokasyny. myślę, że mogłaby spokojnie reklamować Tommy'ego Hilfiger'a.

Rozpoczynam serię "Rzeczy, Których W Polsze Nie Ma"

Lody Starbucks. Oceniam 9/10
Pasta Colgate o smaku cynamonu. Oceniam 10/10

 Znalazłam jeszcze parę rzeczy, ale nie chcę mi się teraz po nie iść.
Buziaczki na dobranoc : **, chociaż macie już godzinę, o której niektórzy ludzie wstają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cosmopolitan Cocktail