Dzisiaj miałam ważny dzień. Wyleciałam z Pyrzowic o godzinie 6.35 cała zapłakana. Najtrudniejsze są pożegnania z bliskimi osobami. Po 1,5 h, kiedy dolecialam do Frankfurtu już się uspokoiłam. Lotnisko było duże i brzydkie. Szukałam jakiegiś punktu informacji, ale żadnego nie znalazłam, chociaż pytałam obsługę.Tak więc źle zorganizowana i pewna, że już jestem gotowa do wylotu usiadłam przy złym wejściu. Byłam tak bardzo zmęczona, ze nawet nie mogłam się skupić co mówią przez megafon i nie usłyszałam nic o moim locie (wciąż jestem przekonana, że i tak nic nie mówili). O 11 znalazłam moje wyjście i okazało się, że nawet nie jestem po odprawie, a wszysycy podróżujący do Nowego Jorku już dawno weszli na samolot, który podobno odleciał (mimo, że na bilecie jest napisane 11.30)! Tak więc latałam jak kot z pęcherzem po tym okropnym lotnisku, aż w końcu znalazłam jakąś miłą Niemkę, która pomogła mi dojść do punktu, w którym mogłabym kupić nowy bilet. Problem w tym, że potrzebowałam 2 bilety, ponieważ teraz mieszkam w Kansas. Po jakimś czasie kolejna Niemka znalazła mi odpowiedni lot przez Houston do Kansas City. Byłam b. zmęczona i dodatkowo zestresowana i cały czas kontaktowałam się z moimi padres, którzy byli chyba jeszcze bardziej zestresowani niż ja. Kupiłam kolejne bilety, które na szczęście były tanie (dodatkowo obawiałam się, że zabraknie mi na nie pieniędzy, a moja karta nie jest jeszcze aktywna) i udałam się w odpowiednie mijesce i grzecznie czekałam na lot do Teksasu HEHE.
Po dziesięcu godzinach spędzonych na miejscu pomiędzy dwoma Niemcami wylądowaliśmy na b. nowoczesnym i dobrze opisanym lotnisku w Houston. Miałam zaledwie półtorej godziny do odlotu samolotu do Kansas, więc obawiałam się, że znowu nie zdążę na samolot. Pół godziny zajęło mi stanie w kolejce i odprawa na lotnisku. Kiedy poszłam po bagaż okazało się, że go nie ma, ale powiedziano mi, że na pewno będzie on w Kansas. Odprawiłam się i szybko weszłam na mały samolot. Kontrastowo do ostatniego lotu siedziałam sama (!) na pierwszym miejscu. Dodatkowo okazało się, że pilot jest Polakiem urodzonym w Chicago. Był zadowolony, że mógł porozmawiać z kimś z Polski, bo dawno tego nie robił. Do Kansas City doleciałam 0 21.20. Moja rodzina goszcząca trzymała wielką kartkę z kolorowym napisem Katarzyna ; ). Okazało się, że moich walizek nie ma! Do domu dojechaliśmy o ok. 1, bo byliśmy jeszcze w Wendy's zjeść coś i w walmart, ponieważ nie miałam nawet szczoteczki do zębów.
Po dziesięcu godzinach spędzonych na miejscu pomiędzy dwoma Niemcami wylądowaliśmy na b. nowoczesnym i dobrze opisanym lotnisku w Houston. Miałam zaledwie półtorej godziny do odlotu samolotu do Kansas, więc obawiałam się, że znowu nie zdążę na samolot. Pół godziny zajęło mi stanie w kolejce i odprawa na lotnisku. Kiedy poszłam po bagaż okazało się, że go nie ma, ale powiedziano mi, że na pewno będzie on w Kansas. Odprawiłam się i szybko weszłam na mały samolot. Kontrastowo do ostatniego lotu siedziałam sama (!) na pierwszym miejscu. Dodatkowo okazało się, że pilot jest Polakiem urodzonym w Chicago. Był zadowolony, że mógł porozmawiać z kimś z Polski, bo dawno tego nie robił. Do Kansas City doleciałam 0 21.20. Moja rodzina goszcząca trzymała wielką kartkę z kolorowym napisem Katarzyna ; ). Okazało się, że moich walizek nie ma! Do domu dojechaliśmy o ok. 1, bo byliśmy jeszcze w Wendy's zjeść coś i w walmart, ponieważ nie miałam nawet szczoteczki do zębów.
To takie super, że mieszkamy tak blisko od siebie:) dawaj znac jak bedziesz w Topece...i ogolnie ja jak wiesz na razie nie mam telefonu, ale jak bede miala to sie odezwe:)
OdpowiedzUsuń